poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Moje pierwsze dwa tygodnie w skrócie ?...


Uwierzcie mi duuużo sie dzieje, tak dużo że nie mam czasu na bieżąco uzupełniać bloga. Zatem spróbuję teraz nadrobić te kilka tygodni … Zatem w skrócie co się działo od przyjazdu...
Zacznę od ... 12 sierpnia. Tego dnia  z Belgii wracała moja host siostra Rebecca ! Byłam przeszczęśliwa, ze ją w końcu spotkam :) Z samego rana całą rodziną pojechaliśmy na lotnisko, już część znajomych czekała przy drzwiach prowadzących do wyjścia z lotniska. Na lotnisku jak to zwykle w takich miejscach.. masa radości ze spotkania a uwierzcie mi Brazylijczycy potrafią się cieszyć i okazywać swoje uczucia…
Po południu miałam swoje pierwsze spotkanie w klubie rotary. Bardzo się cieszyłam a zarazem denerwowałam, bo wiedziałam, że będę musiała wygłosić małe przemówienie. Na szczęście kilka dni wcześniej z pomocą siostry i rozmówek portugalskich, udało się napisać :D Podczas spotkania poznałam wielu rotarian, zobaczyłam się ze swoja drugą rodziną i konsolierem :) Jako honorowy gość, siedziałam przy dłuugim stole razem z panią prezydent, koło mnie siedział również przemiły pan, który cały wieczór tłumaczył mi  z portugalskiego na angielski :P Po pysznym obiedzie nadeszła chwila na moje przemówienie, odczytałam je.... Wow, byłam taka zadowolona z siebie, moja pierwsza oficjalna „mowa” po portugalsku , a już dostałam oklaski. Nawet usłyszałam, ze bardzo dobrze przeczytałam tekst tak, że  wszytko było zrozumiałe. Po spotkaniu czekało mnie jeszcze odwiedzenie policji federalnej - musze sobie wyrobić brazylijskie dokumenty. Z racji tego, ze byłam na spotkaniu miałam na sobie swoja marynerkę - każdy rotarian ma marynarkę do której przyczepia sie przypinki (główne ,obok funkcji reprezentatywnej, przeznaczenie marynarki :D), po wymianie „bliser” waży przynajmniej 5 kg - zaczepiła mnie dziewczyna, która tez przyjechała na wymianę. Wymieńcy zawsze się spotykają w różnych miejscach. Tego dnia byłam tylko po to aby ustalić datę, następnej wizyty  -.- ¨
Zaczyna być tradycja dla mojego pobytu w Brazylii coś co nazywa się … weekendowe imprezy :D. Tym razem była 18 Rebecci <jeszcze raz sto lat !>  W domu pomagałam przygotować typowo brazylijskie słodkości, (nie martwcie się jak wrócę zrobię wam cały worek :P)  - BRIGADERO ! Co to jest ?... Ha!..  Jest to czekoladowa kuleczka mająca w środku ciągnącą się czekoladę plus jest obtoczona w czekoladowej posypce... ahhh…. palce lizać. A z truskawkami, hmmm podobno niebo w gębie, już zostałam zaproszona do koleżanki na pieczenie :D
Hmmm jeśli chodzi o mój portugalski... ten język nie należy do najprostszych ale jakoś daje rade. Wszyscy mnie proszą aby coś powiedziała po polsku, cos tam mowie, a wszyscy na mnie patrzą z niedowierzaniem :P (Tak jak ja, podczas swoich pierwszych dni na nich :D) Musze przyznać, ze brazylijczykom nieźle idzie wymawianie polskich słów. Moje nazwisko nie należy do najłatwiejszych w wymowie ale dają rade w wypowiadaniu jego. Jednak dużo łatwiej jest im wypowiadać moje pełne imię – Gabriela. W klasie siedzę koło 4 ¨Gabryś - w tym jeden Gabriel. Co jest ciekawe, tutaj jest zwyczaj zwracania się do osoby z pierwszego i drugiego imienia (podobnie jest w Meksyku) – czyli od dziś jestem Gabriela Maria.
20 sierpnia miałam swoje pierwsze spotkanie z wymieńcami !
łam na sobie marynarkę, przypinki i wizytówki (podstawowe wyposażenie każdego rotariana). Spotkaliśmy się wszyscy pod klubem rotary ( w nim będę mieć lekcja portugalskiego i zapewne różne spotkania) i autokarem wyruszyliśmy w okolice Kurytyby. Już wtedy zaczęła się wielka wymiana przypinek i poznawanie się nawzajem.
Dzień zaczeliśmy od prezentacji na której były zdjęcia wszystkich wymieńców. potem już były rozmowy na temat tego co nas czeka w tym roku, jakie mamy obowiązki i prawa, wszelkie zasady, ogólnie o wszystkim. W połowie tego była przerwa na obiad, oczywiście był tradycyjny brazylijski grill - chrrasco. Po szybkiej konsumpcji zaczęła się wielka wymiana pinów, wizytówek i robienia masy zdjęć. Normalnie każdy kraj ma ze sobą zdjęcie - prawie zawsze mamy ze sobą flagi naszych panstw. Czesto robimy sobie nawzajem zdjęcia razem z flagami ;) Zapomniałam wam wspomnieć ze jestem jako jedyna z polski w moim dystrykcie :D Z meksyku jest jakieś 11 osób, z Taiwanu 2, wiele osób jest z Niemiec, Belgi kilka z USA. Był to dzień pełen wrażeń, już nie możemy się doczekać następnego takiego spotkania. W takim składzie zobaczyliśmy się ponownie we wtorek na lekcji portugalskiego. Ale zanim ten dzień nadszedł, spędziłam w wspaniały sposób dzień z moją drugą host rodziną :) Byliśmy na wieży widokowej - Kurytyba widziana z lotu ptaka jest niesamowita ! Z jednej strony las wieżowców, parę kroków dalej pole niskiej zabudowy tuz przy pięknym Parku Barigui. Zaczepiliśmy również o Ogród Botaniczny, ale postanowiliśmy przenieść przechadzkę po nim na inny dzień bo troszkę zimno się zrobiło. Jak będziecie jechać na południe, podczas naszych wakacji weźcie ze sobą pare rekawiczek xP . Obecnie jest jakieś 10 C - Muito Frio ! U mnie w klasie ludzie chodzą w rękawiczkach...
Kolezanka sie mnie spytała: 
-Dont you have gloves ?.. a ja na to..
- For what in Brazil ?! Miałyśmy ubaw do końca lekcji.
Ale już niedługo zacznie się lato, hmmm w grudniu pewnie będzie jakieś 30C, nie ma to jak święta w T-shircie i szortach.

Już oficjalnie jestem brazylijką :P Wczoraj, dnia 22 sierpnia 2011 odwiedziłam Policje Federalną (której urząd znajduje się na drugim końcu miasta). Nie, jeszcze żadnego przestępstwa ani wykroczenia nie popełniłam... Musiałam wyrobić sobie dokument, cos w stylu naszego dowodu osobistego. Sprawdziłam czy wszystkie dane są wpisane prawidłowo i  co najważniejsze musiałam zostawić swoje odciski palców -  wszystkich swoich palców, po kolei. Po tym tak fajnie miałam całe dłonie umazane w tuszu, na szczęście dobrze zszedł. Tradycyjnie spotkałam wymieńców, tym razem zobaczyłam się z Brook - dziewczyna U.S.A. śmiałyśmy się strasznie że mamy pobierane odciski palców.
O lekcjach portugalskiego dużo wam jeszcze nie powiem. Jak na razie mam wieeeeeelką książkę -Uuuuu dużo gramatyki i duuużo słówek, ale damy rade. Lekcje zapowiadają się strasznie ciekawie, będzie się dziąło.

Co do planów na najbliższy czas... mam mieć jakąś paradę i pierwsze spotkanie odnośnie projektu ekologicznego. W moim dystrykcie jest prowadzony od jakichś 6 lat. Będziemy mieć możliwość odwiedzenia różnych ciekawych miejsc, niedostępnych dla innych ludzi.

To w dużym skrócie moje przygody ostatnich tygodni :) Jeśli macie pytania to piszcie, odpowiem ASAP :)


niedziela, 21 sierpnia 2011

Genialny weekend

Drodzy czytelnicy,
jak to na wymianie, każdy dzień jest pełen wrażeń i szalony ^^
Obecnie jestem u swojej drugiej rodziny w domciu, spędziłam z nimi wspanialy dzień (muinto brigardo!). Odwiedziłam wieże widokową - WOW Kurytyba jest niesamowitym miastem.
Miałam również spotkanie z wymieńcami ! Zapowiada się genialny rok, są ludzie z całego świata : Tajwan, Australia, Japonia, Belgia, Niemcy, Meksyk, USA, Finlandia, Turcja, Francja i wiele innych. Powiem wam jeszcze tyle, że moja marynarka robi się coaz cięższa :D
Również była impreza pożegnalna dla mojej siostry, za tydzień leci do U.S.A.
Bym zapomniala, jestem juz po swoim pierwszym spotkaniu klubowym, jak i po pierwszym przemówieniu po portugalsku...
To narazie tyle, lecę bo jutro mnie szkoła wzywa. Wszystko wam opisze dokładnie w następnym poście ;)

czwartek, 18 sierpnia 2011

Brazylijska szkoła....

Ostatnio wam już trochę ogólnie opowiedziałam jak wygląda szkoła w Brazylii. .... teraz czas na więcej szczegółów.

Rok  szkolny zaczyna się w lutym i kończy się egzaminami w grudniu. Ja do swojej klasy dołączyłam w drugim  semestrze, tuz po feriach zimowych (czyli w połowie “naszych” wakacji). Pierwszy “dzwonek”  jest  o godzinie 7.15 (w mojej szkole, nie wiem jak w innych ale przypuszczam, że  jest tak samo), choć często lekcje rozpoczynają się o 7.10. Pierwsze wrażenie wejścia do klasy... czy ja jestem w dobrym miejscu ? :)
Szkoła średnia w Brazylii organizacyjnie bardziej przypomina polskie studia niż liceum. Uczniowie zbierają się nie w klasach lecz 80 osobowych aulach. Każdy z nas ma swoje własne przydzielone miejsce. Ja na przykład siedzę w rzędzie w rzędzie B, miejsce 5. Nie ma tradycyjnych biurek, są za to krzesło – stoliki – czyli krzesło połączone z małym blatem... wiecie co mam na myśli ...
jak nie to piszcie bedę bardziej szczeułowo tłumaczyć :).  W każdym razie te "krzesła" są ze sobą połączone i tworzą rzędy od A do N. W każdym z alfabetycznych rzędów można odnaleźć ponumerowane miejsca od 1 do 20.  Między, każdym z nas są, po obu stronach są dwa wolne miejsca. To jest o tyle dobre, że nie tłoczymy się siedząc "jeden na drugim". Jest też, gdzie położyć torbę albo plecak nie trzeba kłaść na ziemi.

Widok z ławki...

Meeeggga długa tablica, normalnie od ściany do ściany. Przy niej znajduje się mała szafka w, której jest komputer, kreda itp. na środku tablicy umieszczony jest rzutnik. Podczas lekcji nauczyciel spaceruje pod tablicą, opowiada i pisze na niej różne rzeczy, nie powiem wam zbytnio jakie bo na razie je tylko dzielnie przepisuje – jeszcze trochę wody upłynie w Amazonce :) zanim mój portugalski pozwoli w pełni zrozumieć o czym mowią nauczyciele. Pewnie się zastanawiacie jak to jest ze sprawdzaniem listy obecności. Otóż, każdy z nas ma swoją kartę identyfikacyjną - na niej jest zdjęcie, klasa, numer ucznia. Wchodząc do szkoły musimy nią przejechać przez czytnik i wtedy elektroniczna bramka się luzuje i można wejść :D

Pierwszy dzwonek zadzwonił... lekcje czas zacząć

Duży nacisk stawia się  na przedmioty ścisłe takie jak  matematyka, biologia, fizyka, chemia.. wo.ow mam tyle godzin tego, a jak wyjeżdzałam z polski miałam nadzieje, że będzie trochę lżej :) Oczywiście również mam historie, angielski, filozofie, socjologie, geografie, portugalski (ten przedmiot mi idzie najlepiej :P), jeszcze są lekcje na których po prostu pisze się teksty - eseje. Codziennie mam 6 lekcji, różnie to bywa z ich kolejnościa. Jest troszkę śmiesznie, bo nie zawsze bloki przedmiotowe są ciągłe -zamiast dwóch lekcje pod rząd czasem zdarza się przedmiot  np. między dwoma fizykami jest wciśnięta matma. Na szczęście do każdego przedmiotu nie mam oddzielnej książki (nie we wszystkich szkołach tak jest ), mam tylko jedną dużą książkę z potrzebnymi materiałami (pomysł wart skopiowania w Polsce gdzie ćwiczymy tężyznę fizyczną nosząc kilogramy książek na zajęcia), podobnie jest z zeszytem. Nie jest wymagany do każdego przedmiotu oddzielny zeszyt, tylko ma się jedną dużą cegłę do wszystkiego, po prostu podzieloną, na przedmioty.

Ubiór..
W każdej szkole są mundurki.  Ja mam mundurek w barwach niebiesko-pomarańczowych. Są to spodnie, T-shirt i bluza. W swoim wyglądam po prostu bosko :D... postaram się wrzucić zdjęcie... podczas przymierzania jak go kupowałam było mnóstwo zabawy... 

Hmmmm.... jak narazie to tyle o szkole :D
Acha… Bym zapomniałą za mną już pierwszy sprawdzian, pisałam egzamin z anglika :D Zawsze wszystkie pytania były
po angielsku, tym razem były dwa po portugalsku… Czekam na wynik ☺

Jeśli chodzi o moje życie tutaj... to powiem tyle - BARDZO DUŻO SIĘ DZIEJE !!!
W weekend mam swoje pierwsze spotkanie z wymiencami, juz sie nie moge doczekac ! 

czwartek, 11 sierpnia 2011

Pierwsze dni...

 Już za mną pierwsze dni, w Brazylii :) 

         Podróż, była szybka i przyjemna. Lot Warszawa - Amsterdam minął bez żadnego problemu . Kolejny etap to  przelot z Holandii do Brazylii. Gdy oczekiwałam na wpuszczenie na pokład samolotu podszedł, do mnie młody Brazylijczyk, i spytał się czy jestem z polski – zasugerował się moją marynarką rotariańska do ktorej przyszyłam do polską flagę. Zaczęliśmy rozmawiać, okazało się, że nasze miejsca były obok siebie, we dwójkę zawsze raźniej. W samolocie odebrałam od niego pierwszą lekcję czytania w języku uczył mnie czytać po portugalsku, było dosyć zabawnie :)

W Sao Paulo okazało się, że walizki, które nadałam w Polsce do Kurytyby (tam dopiero miałam się z nimi „spotkać” ) muszę odebrać i nadać ponownie. Czas mnie trochę gonił ale jakoś dałam radę dzięki swej kreatywności (ależ jestem skromna J) moja „kolejka” skróciła się z kilkudziesięciu osób do jednej... W czasie całego zamieszania z ponowną odprawą paszportową, odbiorem i nadaniem bagażu natknęłam się na kilkoro rotarian, wszyscy z wielką chęcią chcieli mi bardzo pomóc, ale w końcu samej mi się udało :) Podczas kiedy nadawałam bagaż, okazało się, że pani obsługująca mnie była jakieś 3 miesiące temu w Polsce, i jej się bardzo podobało.

Kiedy, doleciałam na miejsce na lotnisku, czekała na mnie duży „komitet powitalny”: moje dwie rodziny, konsolier i bardzo mili Polacy. Całą grupą pojechaliśmy do restauracji, było bardzo ciekawie i oryginalnie (po brazylijsku).

         Następnego dnia pojechaliśmy na farmę, gdzie była imprezka ^^ Ledwo przyjechałam, a już jestem na imprezie... J Kolejnego dnia jak wróciliśmy do domu całą rodziną poszliśmy się przejść po terenie należącym do domu. Powiem tak, tu gdzie teraz mieszkam jest : zagajnik bananowców, drzewka pomarańczowe, 2 konie i śliczne widoki !  

         Mój, "1 września" zaczęłam 8 sierpnia :P

Pierwszy dzień w nowej szkole. W klasie zostałam powitana bardzo ciepło. W tym semestrze chodzę do II MA, a w przyszłym (po wakacjach brazylijskich, jakoś w styczniu) pójdę do III -  naszej maturalnej.  Lekcję rozpoczynają się o 7.15 i trwają do 12.30 !!. kiedy wchodzi się do klasy, ma się wrażenie wejścia na aule studencką. Tablica jest jedna dłuuuga,  od „ściany do ściany” J. Nauczyciel tylko chodzi z jednej strony na drugą i pisze na niej lub tłumaczy. Początek mojej nauki w Brazylii to lekcja chemii - powtórka z chemii organicznej (już to raz widziałam na tablicy J ), kolejna lekcja to fizyka - mówiliśmy o dźwięku a na deser angielski – atmosfera przypominała trochę tą ze „Stowarzyszenia umarłych poetów” :) Po obiedzie już w domu, pojechałam z moją host mamą i siostrą do warzywnika. Tam zaczęła się moja pierwsza lekcja portugalskiego :P Podczas chodzenia po sklepie pytałam Marii jak co się nazywa. Ludzie w sklepie mieli ubaw kiedy próbowałam wymówić jakąś nazwę.  np. truskawka - "morango" a winogrona - "uva" (czyt."uwa") W każdym razie warzywa i owoce mam opanowane :D przynajmniej na poziomie sklepu samoobsługowego J.

Jutro koleżanki ze szkoły wyciągają mnie na zakupy, będzie ciekawie ^^

czwartek, 4 sierpnia 2011

Leaving home… Entering into a new reality!

    Te chwile nie należały do najłatwiejszych… ostatnie zakupy, nagłe olśnienie aby się  jeszcze dopakować i pożegnania…   Chce podziękować Wszytkim za te cudowne ostanie chwile ! To jest mój ostatni wpis z Polski (!), następny już będzie pochodził prosto z nowego świata !
Macie jeszcze miesiąc wakacji, korzystajcie z nich, dobrze wam radze, hehe !

Moja podróż do Kurytyby...
    Za parę godzin czeka mnie pobudka około 3 nad ranem…hmm, może się jeszcze załapie na kawę na lotnisku. Nadawanie bagażu zaczyna mi się gdzieś po 4.
    ROZWIĄZANIE KONKURSU --> ze sobą zabieram skromne 46 kg + 10 kg na pokład + torebka damska + rotariańska marynarka.
    Ale wracając... pierwszy lot mam do Amsterdamu, potem dwie godzinki na lotnisku i przesiadka do samolotu lecącego do Sao Poul, mały odpoczynek już w Brazylii i lot do mojego miasta. Planowo mam być tam gdzieś o 21 czasu brazylijskiego, czyli gdzieś o 2 rano czasu polskiego.

Jeszcze raz dziękuje za pożegnanie i ostatnie chwile w Polsce !
A w szczególności : Klaudii za spontaniczne zorganizowanie spotkania ^^ Igusii i Polci za wspaniałe wyjście na "Kafkę", Gosi i Zuzi za wspaniałe popołudnie i Ninie za dzisiaj !

Będę za wami tęsknić, ale czas szybko płynie i za rok, znów się spotkamy! See ya !

P.S. Jak macie jakieś pytania, to piszcie odrazu ! :* Ale jak nie będziecie mieć pytań, to też piszcie :)

BRAZYLIO NADCHODZĘ !

wtorek, 2 sierpnia 2011

Jak to z tym pakowaniem....

Zostały mi już, a może aż trzy dni do lotu. Pakowanie nadal trwa... wybranie rzeczy na cały rok, na każdą pogodę i okoliczność nie jest proste, ale właśnie okazało się że mogę mieć jeszcze jedną walizkę ! Hurrey! W sumie mogę mieć 46 kg bagażu, który zostanie nadany i dodatkowo 12 kg na pokład, ale żeby było jeszcze przyjemniej linie lotnicze pozwalają również zabrać: laptopa, płaszcz, kamerę/aparat i torebkę damska - która z pewnością może się okazać wyjątkowo pojemna, co podejrzewam większość czytelniczek jest w stanie potwierdzić^^ Jak wspominałam, pakowanie trwa, ale koniec już widać! Jutro oficjalnie wszystko po upycham i zamknę na kłódkę, którą otworzę już w nowej, brazylijskiej rzeczywistości ^^ Przede mną jeszcze sprzątanie pokoju… Musze go przygotować chociaż trochę, bo za jakiś tydzień przyjeżdża do mnie Cirkine z U.S.A. , której  niestety nie poznam :c Ale może kiedyś się jeszcze zobaczymy? :) Kto tam to wie :p Przez ostatnie parę miesięcy wymieniałam z nią maile i naprawdę jest bardzo sympatyczną dziewczyną. Będzie chodzić do mojego L.O. --> XXXIII im. Mikołaja Kopernika. Nawet zaczęła się już uczyć polskiego, ponieważ w tym roku gościła w swoim domu dziewczynę od nas, która wsparła ją w jej edukacji naszego jakże zacnego języka ^^ Polski nie należy do najprostszych języków, ale chce się go bardzo nauczyć. Trzymam za nią kciuki, żeby jej się udało. Portugalski też nie należy do najprostszych, ale mam czasem wrażenie, że ma coś wspólnego z francuskim i hiszpańskim. Przez ostatni rok uczyłam się francuskiego, więc mam nadzieję, iż wspomoże mnie to przy ślęczeniu nad portugalskim :)

A właśnie! Zapomniałabym wam powiedzieć, że mam rodzeństwo :D Jak dotąd byłam jedynaczką,a tu nagle niespodzianka ! :)  W pierwszej rodzinie mam starszą siostrę Rebece, która wraca z wymiany z Belgi i młodszą Marie, która wylatuje na wymianę do U.S.A. tuż po tym jak ja przyjadę… No i jeszcze mam starszego o 3 lata brata, Alessandro! Ale o nich opowiem już innym razem.

Zakupy z Klaudia, to się nazywa shopping ;)

"Have a nice trip !" Torcik z galeretka od Polci ^^ Znikną w ciągu jednego dnia.